Ostatnio pochwaliłam się szafą z drzwiami przesuwanymi, którą zrobiłam (hurra!) w 99% z kartonu (niżej napiszę o dwóch metalowych dodatkach). Dzisiaj chciałam napisać, jakie trudności się pojawiły przy pracy i jak sobie z tym poradziłam.
KLEJENIE SZAFY
Zainspirowana stronami francuskich i niemieckich kartonistów, m.in. Schmulb, stwierdziłam, że „to się da”. Co prawda miałam do dyspozycji tylko kartony z Biedronki po owocach. Chciałam posklejać z nich wnęki, a przestrzeń między nimi usztywnić kartonowymi listewkami wklejonymi pionowo.
Rezultaty były kiepskie – półki były cienkie, gięły się, a całość była krzywa… Stwierdziłam, że muszę zmienić metodę. Bardzo pomógł mi blog Vincente. Zaczęłam od nowa, inną metodą. Poszło dużo lepiej. Półki były dużo stabilniejsze i wytrzymywały zdecydowanie większe obciążenie – co sprawdziłam osobiście. I o to chodziło! W końcu ruszyło do przodu! Mierzyłam, wycinałam, kleiłam. I tak w kółko. I voila, szafa gotowa!
WYKAŃCZANIE
Cóż, to nie tajemnica, że wilgotny karton nie jest idealnie gładki. Dlatego wyrównywanie powierzchni za pomocą gipsu było bardzo czasochłonne. Nakładałam warstwę za warstwą, czekałam, aż wyschną, i szlifowałam. W końcu poprzestałam na wyrównaniu ścian z zewnątrz. W środku nie musi być przecież idealnie :).
Wnętrze półki z kartonu. Jak napisałam powyżej – nie jest idealnie :). U góry przód półki, jak widać, wykończony bardziej gładko.
DRZWI Z KARTONU
Zrobiłam je z 3 warstw tektury z podwójną falą. Wysokie i wąskie (prawie 2m wysokości), po nałożeniu wilgotnych warstw – gipsu, wikolu, farby – wyginały się w pionie. Poza tym tunele-prowadnice okazały się za wąskie: dodatkowe milimetry kolejnych warstw sprawiły, że trzeba było je poszerzyć, żeby drzwi przesuwały się sprawnie.
ROZWIĄZANIE PROBLEMÓW
Jednak poradziłam sobie z problemami i szafa już nam służy!
- Drzwi wyprostowałam za pomocą metalowych profili, przyklejonych do dłuższego boku.
- Tunele poszerzyłam, wycinając warstwę falowanego kartonu.
- Do drzwi przykleiłam metalowe kółeczka.
DEKOROWANIE
No i nadszedł czas na najprzyjemniejszą część. Wybór farby, pomysły na ewentualną dekorację drzwi. Po wielu miesiącach zmagań (tak, tak…) szafa była sklejona i wyrównana, drzwi chodziły w miarę gładko. Czekała tylko na malowanie i polakierowanie.
Postawiłam na jednolity kolor – złamaną beżem biel. A skoro miałam okazję czegoś się nauczyć, spróbowałam ozdobić front masą z piaskiem. Drzwi zdobią więc esy-floresy z ciekawą fakturą. Na „surowo” biły po oczach, ale pomalowane znacznie złagodniały i wyglądają o wiele lepiej.