Minęły dwa tygodnie… Po powrocie do domu i najsilniejszej fazie żałoby zaczęłam wylewać uczucia w pracę – twórczą… Wyszlifowałam i pomalowałam skrzynkę po owocach, która tymczasowo służy za szafkę na buty. Zrobiłam tablice kredowe do kuchni, które od dawna za mną chodziły. No i z całym impetem wróciłam do twórczości kartonowej: szafa (o tu), wykończenie komody dla małej (która czeka na ostateczne wykończenie) oraz nowe projekty – szafka na buty i stół pod komputer… Salon zmienia się rano w pracownię artystyczną, a dziecko zyskało więcej swobody w badaniu świata i jego zjawisk… Obie więc spędzamy czas na twórczym bałaganieniu…
A więc szafka na buty… Zaczęłam ją robić przed pójściem do szpitala. Projekt nosiłam w głowie od jakiegoś czasu – płytka na 19 cm, tak aby zmieściła się za drzwiami, z 3 szufladami i małą półeczką u góry. Pomalowana na jasny kolor, aby rozświetlić przedpokój.
W tym tygodniu udało mi się dużo zrobić. Zaczęłam od szuflad, które chciałam wykończyć w środku przed przyklejeniem ich do korpusu, żeby ułatwić sobie pracę (zwłaszcza szlifowanie).
Jednak po nałożeniu gipsu na ścianki boczne i odczekaniu kilku dni okazało się, że z trudem wymierzone i wyrysowane ścianki odkształciły się – na tyle, że trzeba je było wymienić. Nowe boki wzmocniłam na czas schnięcia gipsu. Jest lepiej, choć nie idealnie.
Na zdjęciu poniżej wnęki szuflad, fronty i przód korpusu. Ten ostatni wygląda niewinnie, ale wymagał dużo zachodu, bo nie składa się z jednego kawałka kartonu.
Rozbudowa korpusu szafki:
I sprawdzam poziom:
Udało się!